Wpatrywała się zdumiona w to niebywałe zjawisko dziejące się tuż na jej oczach. Nieznajoma okazała się urokliwą waderą, o lśniącym białym futrze, oraz hipnotyzujących, czerwonych ślepiach. Było w nich coś niepokojącego, ale zarazem fascynującego.
Khaleesi nie miała też nic do powiedzenia w kwestii humanoidalnych wężów, z grozą czających się za plecami nowopoznanej wilczycy. Sprawiały wrażenie, mniejsza o to, że niezadowolonych z obecności fiołkowookiej w ich domu, o ile uległych
i posłusznych do białej. Z pewnością Zrodzona z Burzy miała tu do czynienia ze swego rodzaju zjawiskiem nadprzyrodzonym. Nie wyglądało to jednak na zwykłą magię, o nie. Kim ona jest? Ta myśl wypchnęła się na pierwszy plan, kiedy Khal analizowała swoje możliwości. Nic w jej wyglądzie nie świadczyło, o specyficznych zdolnościach, ba nie czuło się nawet od niej krzty czaru. Jak więc mogła kontrolować węże?
- Nie widziałam nikogo szczególnego. Możliwe jednak, że się wyminęliśmy. Wędruję z dalekich krańców krainy, już od pewnego czasu. – Białofutra postanowiła obrać konkretną taktykę, skoro jasne było iż w ucieczce nie miałaby szans ze zgrają rozumnych gadów. Poza tym ledwo orientowała się z którego kierunku przyszła, nie miała zamiaru zawędrować głębiej w pustkowie i zakończyć swój żywot zakopana po uszy w piachu. Definitywnie, nie. Skoro więc rubinowooka uważa węża za zwyczajne zjawisko, nie powinnam z tego robić afery. Może pokażę jej, że sama posiadam pewne zdolności?
- Twoi towarzysze robią niesamowite wrażenie! Nigdy nie spotkałam się z tego rodzaju magią. Ale... – Uśmiechnęła się nieśmiało, po czym uniosła łapę nad ziemię, by zaraz potem tupnąć nią o wysuszone podłoże. Z miejsca gdzie spoczęła prędko zaczęły rosnąć żyłki lodu mieniące się chłodnym błękitem. Chwilę potem powietrze ich otaczające zapełniło się, od wesoło tańczących płatków śniegu. Zjawisko to nie przypominało w niczym niespodziewanego ataku paniki przy stawach. Khal dokładnie wiedziała co chciała zrobić i tym razem potrafiła to kontrolować. Czuła się tak radośnie i wolnie kiedy mogła uwolnić chociaż krztę skrywanej energii. Pozwoliła by osad przyprószył delikatnie, po czym niczym delikatne westchnięcie wszystko zniknęło, pozostawiając po sobie jedynie świeżą bryzę powietrza i kałużę wody, którą łapczywie wchłaniały pobliskie rośliny.
- Znam za to inną. – Skończyła szeptem gdy ostatni płatek spoczął na czubku nosa nowopoznanej wilczycy. Coś w głębi Khaleesi miało serdeczną nadzieję, że wadera zrozumie pozytywny aspekt jej zaklęcia i nie weźmie zajścia za atak na swoją osobę, lub innego rodzaju zagrożenia.
/Khaleesi używa umiejętności „Zamieć”
Oaza
#72- To bardzo ciekawe. - Odparła, gdy fiołkowooka zakończyła swój pokaz oraz wypowiedź. Samiczka zadarła nos ku niebu, delikatnie zmrużyła powieki, by ostatecznie obrócić się wokół własnej woli i niespodziewanie odkryć krwiste soczewki. Wbiła je w stojącą przed nią waderą, dodatkowo prezentując jej piękny uśmiech. - Czuję ją, jest wszędzie! - Ucieszyła się nie na żarty, wciąż szczerząc zębiska. - Tata próbuje przejąć kontrolę nad całą krainą, a nie tylko nad tym piachem dookoła. - Stwierdziła, merdając ogonkiem i dość gwałtownie się rozglądając. Nie znalazłszy nic godnego zainteresowania, powróciła do swej rozmówczyni.
- Poza tym - podjęła ponownie, niby lekko naburmuszona - to nie jest magia, a MOC. - Poprawiła ją, przypomniawszy sobie wcześniejsze słowa białej. - Na moment zamknęłaś ją w swojej łapie, ale teraz znowu unosi się w powietrzu. Moc ukochanego taty ponownie wolna! - Uśmiechnęła się. Uwielbiała go, co było wyraźnie słyszalne w przyjemnym, wysokim głosie oraz widoczne na obliczu o ostrych rysach. Szkarłat zamknięty w oczętach Zrodzonej ze śmierci błysnął, niby zwiastując grzmot. - Czułaś go w sobie?
Oaza
#73Moc i magia. Dla Khal te dwa słowa stanowiły synonim. Do dziś. Spoglądała z rosnącym zainteresowaniem na swoją rozmówczynię. Mówiła ona o rzeczach bliżej nie nakreślonych w rzeczywistości, którą dotąd znała Niespalona. Wydawało jej się, że samą swoją obecnością, a co dopiero entuzjastyczną mową biała wadera emanuje blaskiem i energią. Na pewno coś przez nią przemawia. Pytanie brzmi, co to takiego? Fiołkowooka nie kryła swojej fascynacji słowami towarzyszki. Wilczyca mówiła o swoim ojcu jak o... Bogu. Kimś mającym władzę i moc, która pozwoli przejąć władzę nad całą krainą. Tak bardzo chciała się dowiedzieć czegoś więcej. Sytuacja rozgrywająca się teraz na jej oczach w niczym nie przypominała przyziemnych rozmów z Naudirem i Jesienią. Nie była do końca pewna czemu, ale coś w tym miejscu, w wężach otaczających je ze wszystkich stron i coś w szkarłatnookiej sprawiało, że Khal była złakniona. Złakniona wiedzy, złakniona realizacji planów i celów czających się głęboko w zakamarkach jej myśli. Nagle to, co kiedyś było jedynie niejasną wizją, teraz zmaterializowało się pod postacią niewielkiej białofutrej wilczycy. Być może miała to być jej szansa, jej dar od losu. A może nawet od kogoś więcej?
- Opowiedz mi o swoim ojcu. Kim jest? – Zaczęła, ostrożnie dobierając słowa. Chociaż z trudem hamowała chęć zasypania jej pytaniami, wiedziała że należy rozegrać to rozważnie. – Chciałabym wiedzieć coś więcej o mocy jaką posiada.
Pokiwała zachęcająco łbem, przy tym starając się opanować ciekawość wymieszaną z emocjami. Czy czułam go w sobie?
Khal czuła swoją magię, swoje umiejętności wypływające z głębi jestestwa Dracarysu i bycia wilkiem, tym kim jest. Czy mogło to mieć inne podłoże? Być może podstawowe wspomnienia zakrywały jej szerszy pogląd na coś co przez tak wiele lat mogła omijać. Czyżby teraz nadszedł czas, moment w którym wszystko miało się wyjaśnić?
Oaza
#74- Tata? - Zagadnęła, uśmiechając się delikatnie. Rubiny błysnęły, ponownie rozświetlając oblicze samiczki. - Jest najsilniejszy, najlepszy, niepokonany! Całe to miejsce, cała ta kraina wypełniona jest jego mocą, teraz ją czuję! - Aileen cały czas była podekscytowana faktem, iż każdy podmuch wiatru przesiąknięty był magiczną energią, a ta rozpierała ją od wewnątrz, dawała siły i chęć do działania. - Poprosiłam go o życie wśród śmiertelników i - na moment oderwała się od podłoża, podskakując - o, jestem! On potrafi dać wszystkim to, o czym marzą. Dla niego to jest takie proste. Widziałam, nawet nie musiał mrugnąć, to wszystko stało się dzięki pojedynczej myśli. Wyobrażasz to sobie? Pewnie nie!
Węże przestały reagować na obecność Khaleesi. Najwyraźniej uznały ją za godną przebywania w tym miejscu, skoro sama Szkarłatnooka prowadziła z nią rozmowę.
Oaza
#75Khal nigdy już nie czuła się tak jak w tym momencie, kiedy prowadząc rozmowę ze Szkarłatnooką całą sobą odbierała niesamowitą aurę energii. To było uczucie jej rozmówczyni, jednak w jakiś sposób Niespalona je przyswoiła do siebie. Czuła chęć poznania tego Wielkiego, o którym mówi biała. Jednak tak naprawdę, kogo właściwie ma na myśli? Bóstwo? Niemożliwe. Czyżby nad porządkiem chaosu tego świata czuwało coś... Więcej? Khal westchnęła z zadumą. Tak bardzo pragnęła odkryć więcej i więcej tego co miała do zaoferowania historia Aileen.
- Cała ta kraina jest wypełniona jego mocą? To znaczy, że jest tutaj... Z nami? W tej chwili? – Bardzo starała się by rosnące podekscytowanie nie dało się łatwo wyczuć w jej głosie. Nic na to nie mogła poradzić. Zagmatwane, nie do końca jasne słowa rubinowookiej były w jakiś sposób intrygujące i prawdziwe. O tak. Zrodzona z Burzy spoglądając co jakiś czas na węże, które, o dziwo, znacznie się uspokoiły nie miała wątpliwości, że prowadzi konwersację z kimś kto nie kłamie. Mimo wrażenia niedorzeczności, atmosfera wielkości, mocy była obecna w oazie, bardzo wyczuwalnie.
Fiołkowooka czuła się jak w bańce stojącej na granicy z otoczeniem. Teraz wszystko to czym kiedyś się kierowała wydawało się tak dalekie, tak odległe. Przyjaźń z Deszczową Jesienią. Gdzie teraz była? Co robiła? A Naudir? Jak bardzo się zmienił od ich ostatniego spotkania? Czy w ogóle kiedyś jeszcze się zobaczą? Próbowała sobie wyobrazić ich wspólne spotkanie. Szczeniak byłby już dorosłym, dumnym basiorem. Być może i on odszedł od opiekunki w poszukiwaniu prawdziwych korzeni. A Jesień? Delikatna i dobra, wszystko co groźniejsze w otoczeniu mogła skrzywić jej czysty charakter. Nie mogła jednak jej chronić wiecznie. Jeśli taka była kolej rzeczy, to tak musiało się stać.
Dopiero na drugim, czy trzecim planie widziała swój dawny koszmar, brata – przekleństwo i Zemstę jaka go czeka. Vyrac, zginie kiedy tylko go znajdę. Kiedyś te słowa znaczyły dla niej wiele, stanowiły ważną cząstkę planu odbudowania... Czegokolwiek. Siebie. Teraz jednak czuła coś innego, czuła, że jego nędzne życie, chociaż szczerze miała nadzieję, że już nie kazi padołu swoim bytem, nie znaczy dla niej nic więcej jak ten śnieg, który przed niedługą chwilą wywołała. Jest groźny, jest zimny, ale jak zwykle... Topnieje na wiosnę.
Oaza
#76- Widziałam, jak - zaczęła, niespodziewanie przerywając nieprzyjemne milczenie - pojawił się tutaj. Był bardzo blisko tej oazy, wśród zarośli, które zamiast liści mają ciernie. Dał wtedy im - zerknęła w tył, wskazując gady - zalążek świadomości. - W niezwykle dziwny sposób wymówiła ostatnie słowo. Brzmiało jak sacrum, a może tabu?
Węże zareagowały na zmianę humoru Szkarłatnookiej. Wzdrygnęły się, napięły część mięśni. Widać było, iż są gotowe zaatakować w każdej chwili. Prawdopodobnie uznały, że Khaleesi jest powodem utraty przez młodą całego szczęścia.
Dopiero po dłuższej chwili odczytały z myśli córki Czerwonego prawdziwe źródło władającego nią smutku. Skoczek i Mag uspokoili się, ale Mocarz wciąż pozostawał przygotowany na każdą okoliczność.
Oaza
#77Tylko kątem oka zwróciła uwagę na nagłą reakcję węży. Najwyraźniej Szkarłatnooka kontrolowała je pełnią swojej świadomości przez co gady znały każdą jej myśl i w porę reagowały. Khal wpatrywała się w samiczkę jak zaczarowana. Podarował im zalążek świadomości.
- Ja... Chciałabym ci jakoś pomóc, tobie i twojemu ojcu. – Wykrztusiła, od razu zauważając zmianę otaczającej ich aury. Uczucie to możnaby porównać z potężnym ugryzieniem przeciwnika w postaci Złych Wspomnień. Dawno już zakrzepłe rany otworzyły się w jej wyobraźni i fala smutku wymieszanego z nostalgią przepłynęła przez organizm Niespalonej z niesamowitą siłą. Wiedziała, że słowa białej są pełne zachwytu wymieszanego z zabójczą wręcz dawką uwielbienia dla... Bóstwa. Jednak z jakiegoś powodu Khal potrafiła przepuścić jej słowa przez swój wewnętrzny filtr i znaleźć w nich coś co wypełniało niedawno powstałą pustkę. Nie wiedząc czemu, czuła się tak jakby spotkanie z Aileen było częścią przeznaczenia fiołkowookiej, kontynuacją większego planu. Chociaż wiedziała, że jest tylko niewielkim skrawkiem układanki, w miarę gdy dowiadywała się o Wilku coraz więcej była już prawie pewna, że oto właśnie, jej tego jedynego kawałka potrzebuje. Niesamowite jak szybko w to uwierzyła, jak szybko cudze myśli przejęła jako własne i całkowicie je zaakceptowała. Czy było to wynikiem poczucia samotności, może bliżej nieokreślonej więzi jaką czuła do z pozoru niewinnej rozmówczyni? Sama Zrodzona z Burzy nie miała pewności co wywołuje u niej tak sprzeczne emocje, ale wreszcie czuła że żyje i pragnęła jak najdłużej taki stan rzeczy utrzymać. Choćby za cenę pewnych wyrzeczeń. Tak bardzo chciałabym... Mieć jakiś powód. Kogoś kto dałby mi cel, za który mogę walczyć. Khal nie miała zamiaru skupiać się jedynie na przyziemnych sprawach. Nie wystarczało jej jedzenie sarniny, sen i picie chłodnej wody z górskiego strumyka. Nawet te najważniejsze rzeczy miały określony powód i przeznaczenie, tak przynajmniej uważała. Być może w wilczycy obudziła się szalona krew Dracarysu, ale wiedziała, że nie jest jak inni, szuka czegoś więcej. Wedle wszystkiego co dotąd zauważyła Szkarłatnooką, a może raczej nią samą postawiono dokładnie na środku tej „drogi” by mogły razem dążyć do wspólnego celu. Pytanie brzmiało, czym on tak właściwie był? I Czy Szkarłatnooka podzielała to dogłębne przeczucie?
Oaza
#78- Decyduj - nie będzie odwrotu! - Pośpieszyła fiołkowooką, niecierpliwie oczekując odpowiedzi. Była podekscytowana.
Oaza
#79Widziała jak Szkarłatnooka taksowała ją wzrokiem, czyżby oceniając możliwości? Myśli Khal wirowały wokół tylu przemyśleń i niezrozumiałych przesłań. Wilk,wilk, wilk. Tylko o nim mogła myśleć. Wysłał białą żeby pokazała jej nową drogę, ale kim sama wysłanniczka miała się stać? Jej przywódczynią? Na pewno władała życiem zabójczych gadów, ale prócz tego nie wykazywała, na pierwszy rzut oka żadnych szczególnych zdolności. Oczywiście była też bezpośrednio związana z bóstwem i z pewnością wielbiła go bezgraniczną miłością i zaufaniem. Fiołkowooka czuła się inaczej w swoim zafascynowaniu historią Wielkiego. Czuła jakąś prawdawną więź ze stojącą przed nią ideą. Wspieranie kogoś tak potężnego, bycie częścią, ważną częścią planu, dawało Niespalonej już nie tylko poczucie rosnącej satysfakcji. Chociaż to wszystko zapowiadało się dokładnie tak jak marzyła, z siłą i mocą zdolną przezwyciężyć najbardziej zagorzałego wroga, chodziło o coś jeszcze. Czuła oddanie, zaufanie dla jej nowego przewodnika. Działając według woli Wilka, a przy okazji własnej mogła wreszcie poczuć wyższą opiekę nad swoim żywotem, zainteresowanie jakiego nigdy, nikt jej nie okazał. Niektóre z mówionych przez rubinowooką rzeczy były niejasne, zamroczone szczyptą wydziwienia, Khal nie była jednak w stanie poradzić nic na resztę. Chociaż potrafiła rozróżnić prawdę od fałszu, tutaj nie widziała nic prócz własnego przeznacznia. Przecież coś kierowało moimi mocami w stawach, coś dawało mi wskazówki by przybyć do oazy! Może nie chodziło o coś, ale o kogoś, właśnie jego Wielkiego!
Owszem, czas nie grał dla niej roli, wręcz ostatnie słowa przekazane przez waderę jej towarzyszącą jakoś zginęły w ogólnym szoku wymieszanym z radością. Czymże są upływające godziny, dni a nawet lata jeśli przeżywam je ze świadomością spełnienia? Za taką cenę gotowa była wyrzec się obcowania z bóstwem na rzecz tych zmieniających się księżyców. Wszystko wokoło umrze, nawet jej ziemska powłoka, ale to co stanie się później należeć będzie jedynie do Wilka.
Niespodziewanie wszystkie wątpliwości zniknęły, Zrodzona z Burzy wyprostowała się i spojrzała prosto w oczy towarzyszki, nagle nie bała się już niczego.
- Tyle czasu, ile mądrości. Jeśli dobrze spożytkuję podarowane mi lata, nawet nie odczuję ich upływu, a przy Jego łasce, z pewnością nie będzie to stanowić dużego problemu. Ja... Jestem pewna, bardzo chcę podążać twoją drogą. Tak zdecydowałam.
Oaza
#80Szkarłatnooka zbliżyła się wolnym, aczkolwiek lekkim jak piórko krokiem i spoglądając w tęczówki białej wilczycy dotknęła jej nos swoim własnym, jakby chcąc przekazać jej cząstkę energii, albo może nakierować energię ojca na odnalezienie tej konkretnej istoty, która podjęła się służbie Czerwonemu?
- Och, tata niesamowicie się ucieszy! Nawet nie wiesz, jak bardzo. Bardzo mało jest tu interesujących wilków - powiedziała do Khaleesi, podkreślając to przedostatnie słowo - Są bezmyślne, większość albo ignorowała łaskę taty albo ją wręcz odrzucała. Nie mam pojęcia, jak można być tam głupim! Ale ty nie jesteś ani bezmyślna ani głupia. Jesteś ciekawa! - odezwała się po wszystkim, machając białą kitą radośnie na boki, a rubiny mieniły się wszystkimi odcieniami soczystego karminu - Tata będzie bardzo zadowolony! I zobacz, jego kawałek idealnego świata wygląda coraz piękniej! - dodała po chwili, delektując się widokiem oazy, przesiąkniętej magią Wilka, radował ją widok zatrutej wody, która otrułaby innego wilka, ale słudzy Czerwonego mogli ją pić bez przeszkód. Cieszył ją widok setek węży, a jeszcze bardziej tych trzech, które zamieszkały w najgłębszych odmętach jeziorka.